wtorek, 31 lipca 2012

Nieszczęsny Ados na Nail Teku i pod nim

                  Jak już kiedyś wspominałam niedawno kupiłam trzy lakiery Ados- wszystkie ze względu na kolory :) O jednym już pisałam wcześniej, a raczej o jego trwałości, a raczej o jej braku. KLIK.
                 Teraz postanowiłam nałożyć inny kolor na podkładową odżywkę Nail Tek, a na to odżywkę nawierzchniową. 

                 

            I muszę przyznać, że ten duet, a raczej trio jest dużo lepsze niż ten lakier na zwykłym podkładzie. Zawsze po lakierze Ados już następnego dnia miałam pozdzierane końcówki, a teraz jest czwarty dzień eksperymentu i dopiero na palcu wskazującym lekko starł się na końcówce. Reszta paznokci jest w nienaruszonym stanie :)  Dla mnie to wyczyn jeżeli chodzi o trwałość tego lakieru. A żal byłoby wyrzucać takie ładne kolorki :D




poniedziałek, 30 lipca 2012

A6W :)


                   Piąty raz już będę przerabiać A6W. Początki były ciężkie, ale był to czas kiedy zaczynałam moją przygodę z siłownią, fitnessem więc miałam samozaparcie żeby dać radę. I dałam! :D
                  Oj nie powiem miałam wątpliwości, bo naczytałam się na forach, że to taki kiler, że po trzech dniach człowiek wymięka. Ale ze mną było inaczej, diametralnie różnie. Z każdym dniem było coraz lepiej. Miałam takiego powera, że szok :) Od tamtego momentu minęło łoj joj joj już gdzieś z dobre 10 lat :)  Staram się raz w roku przejść całość, a elementy wplatam w codzienne ćwiczenia. Oczywiście odliczam czas ciążowy, bo to wykluczyło ćwiczenia na większą skalę, ale teraz powracam. Regularnie ćwiczę i zamierzam wrócić do ślubnej sylwetki :D
                  Dla nie wtajemniczonych rysunek do wydrukowania i powieszenia w widocznym miejscu, żeby wygodnie się ćwiczyło :)
 Powodzenia!

A6W - Aerobiczna szóstka weidera

sobota, 28 lipca 2012

Neutrogeno na pomoc!

                   W temacie kremów do rąk zawsze byłam wierna "Koziemu mleku" Ziaji. Niestety zeszłej zimy krem zupełnie sobie nie radził dosłownie z niczym. Dłonie miałam suche, szorstkie, czerwone kostki, skóra zaczęła się łuszczyć. Nie wiem, może to już starość ;) Gdzieś w okolicach marca, kiedy już nic nie pomagało poszłam do apteki i zakupiłam jedyny krem jaki był z Neutrogeny. Pomyślałam, że przecież ten krem reklamują jako taki cudowny och i ach. No to kupiłam. Nie wspomnę, że kosztował mnie aż 11 zł! za takie małe "cóś".


                   Ale do rzeczy. Cudo, cudo, cudo!!! Rewelacyjny krem. Ciężko wyciska się z tubki, ale to dobrze, bo nie wyciśnie się za dużo. Dosłownie ziarenko kawy wystarcza na rozprowadzenie na całe dłonie. 


                 Po aplikacji skóra jest miękka w dotyku, przyjemnie gładka. Nie ma uczucia lepkości, wręcz przeciwnie czuje się nawilżenie i niewiarygodną delikatność. Bardzo duży plus również za to, że jeszcze go mam :) A przypomnę, że kupiłam go w marcu. Jest meeega wydajny. Niestety pod światło widzę już, że zbliża się ku końcowi :( 
                 Na pewno kupię go ponownie, albo coś innego do rąk z tej samej firmy, żeby porównać z tym kremowym ulubieńcem :)

Ależ się rozkręciłam :)

                  Przeglądając posty na Waszych blogach zawsze otwieram blogi osób, które komentują. Tym samym dotarłam do
    Klikajcie póki czas :D

               

Biorę udział :)

                 Po raz pierwszy biorę udział w blogowym konkursie i informuję o tym cały świat  :) A biorę udział dlatego, że Red Lipstick, u której bywałam już nie raz zaprosiła mnie w komentarzu! Dacie wiarę? :)  Nawet nie wiecie jakie to miłe, jak ktoś w końcu napisze komentarz na blogu i to od razu z zaproszeniem na rozdanie:) 
               A więc proszę klikać: KLIK i również brać udział (lubię zdrową rywalizację) ;D
               A do wygrania (zdjęcia "pożyczyłam" od Red Lipstick): 





wtorek, 10 lipca 2012

Jak pachnie mleko z kozy? ;)

                   Ktoś wie? No ja tez nie :) Ale wiem już teraz jak pięknie pachnie kozie mleko :) A to za sprawą tego oto kremu- masła do twarzy i ciała Eveline.


                 Uwielbiam krem do rąk Ziaja kozie mleko, ale jeżeli chodzi o zapach to nie ma porównania. Ziaja pachnie "perfumowanie" a Eveline och, ach i uch tak pięknie :) Zastrzegam, że naszukałam się tego kremu, niektórzy mówią na to masło, ale co za różnica. Ważne, że jak już znalazłam to w ciemno kupiłam trzy opakowania! I to zabrałam ostatnie trzy z półki :)
                Krem ma świetną konsystencję, nie lepi się, nie jest tłusty, super się wchłania. Gdzieś wyczytałam, że nie nawilża. Nie zgadzam się z tym stwierdzeniem. Kiedy posmaruję się nim, błyskawicznie się wchłania, ale pozostawia uczucie "miękkiej" skóry. Nie cierpię balsamów czy masełek, które zostawiają tłustą, lepką warstwę. Tutaj nie mam tego problemu.


                I o zgrozo nie bałam się jakoś w tym przypadku używać go również na twarz :) Kiedy wieczorem czuję, że skóra jest bardzo sucha, zmęczona, ściągnięta to nakładam właśnie ten krem. Jakoś wierzę w ten kolagen i elastynę, że trochę mnie odmłodzą i sprawią, że skóra będzie piękniejsza :) Lubię samą siebie przekonywać, że coś działa, bo wtedy z przyjemnością tego używam.
                I na koniec kolejny duży plus za cenę, bo lepszego kremu za 11 zł!!! nie znajdziecie. Idę się smarować :)

poniedziałek, 9 lipca 2012

Gdy cera jest zmęczona

                 No właśnie co robić gdy cera jest zmęczona? Hmm, zmęczona czyli co? Jakieś to takie dziwne stwierdzenie, ale ogólnie rzecz ujmując cera zmęczona jak dla mnie jest poszarzała, ma bardziej widoczne zmarszczki, jest słabo nawilżona. I to by było na tyle, bo poczułam się zmęczona :)
                A teraz do rzeczy. Jakiś czas temu, kupiłam ten oto kremik widoczny na załączonym obrazku:


               Firma Dax więc przedstawiać nie potrzeba. Zimą na noc używałam ich kremu odżywczego. Tak tak ten z miodem i mlekiem owsianym, swoją drogą rewelacja!!! ale jakoś nie mogę go teraz spotkać na mojej drodze. Więc z braku laku kupiłam ten. Ze strony internetowej producenta możemy dowiedzieć się, że:

"Perfecta Cera Zmęczona to silnie regenerująca kuracja dla skóry, która straciła swój blask.

Niedotlenienie zimą, przesuszenie latem, częste niedosypianie czy dieta odchudzająca sprawią, że cera staje się matowa, szara i pozbawiona blasku. Taką zaniedbaną cerę trzeba jak najszybciej ratować, gdyż bardzo nas postarza!

Preparaty z serii Perfecta Cera Zmęczona zawierają skoncentrowaną WITAMINĘ C, jagody goji oraz oleje arganowy i kartkowy, dzięki czemu szybko i skutecznie przywracają skórze świeżość oraz usuwają wszelkie oznaki zmęczenia i stresu. Efektem ich działania jest dyskretnie rozświetlona, wygładzona i pełna życia cera, która wygląda znacznie młodziej."

                No po przeczytaniu czegoś takiego poczułam, że zrobiłam interes życia za ok 18 zł. Wstąpiła we mnie nadzieja na młodszy wygląd ;) O moim kremie natomiast przeczytałam to samo, co miałam napisane na kartoniku:

Krem energizujący na noc
Krem dla osób po 30. roku życia, do cery szarej, matowej i zmęczonej.

Skoncentrowana Witamina C zapewnia intensywną odnowę skóry, likwidację oznak zmęczenia i stresu oraz szybką poprawę kolorytu.
Wyciąg z jagód goji znakomicie regeneruje skórę, a także skutecznie zwalcza wolne rodniki.
Olej karotkowy - ożywia cerę oraz zapewnia jej zdrowy, słoneczny koloryt.
Prowitamina A - odmładza i wygładza zmarszczki

Witamina E uelastycznia skórę i chroni przed przyspieszonym starzeniem.

              Oczywiście tego samego wieczora krem wylądował na mojej poszarzałej i podstarzałej cerze :) Co pierwsze rzuca się w oczy, a raczej w nos to przepiękny zapach, cytrusowy, energetyczny, boski. Kremik jest lekko żółtawy, nie podoba mi się to akurat, ale pasuje w każdym bądź razie do zapachu.


               Krem jest lekki jak na nocny krem, ale za to bardzo dobrze się rozprowadza na twarzy. Zostawia lekki film, ale w nocy mi to nie przeszkadza :)


               Po używaniu go około miesiąca niestety mogę stwierdzić jedną zasadniczą wadę: czasami wyskakują mi po nim drobne niespodzianki :(  Wtedy odstawiam go na chwilę i stosuję inne nocne specyfiki. Ale jest to jedyna wada jaką zauważyłam :)
               Przejdźmy więc do zalet. Cera nabrała pięknego koloru (pewnie zasługa oleju karotkowego), wyglądam na lekko opaloną, ale nie pomarańczową, dzięki temu wyrównuje się koloryt i cera naprawdę jest rozświetlona. Nie wyczuwam ściągnięcia, wręcz przeciwnie lekkie nawilżenie. Nie zauważyłam wpływu na zmarszczki (bo ich nie mam oczywiście) :)
              Reasumując będę go używać od marca do jesieni :) Na ten okres jest jak znalazł, lekki pachnący, poprawia koloryt cery,  ale na zimę potrzebuję czegoś treściwszego. A poza tym tak krem wizualnie i zapachowo pasuje na letnie noce :)

sobota, 7 lipca 2012

Chcę go mieć!

No dobra Dziewczyny z kartą SP!
 Proszę nie wykupować wszystkich szamponów Pharmaceris H-KERATINEUM :) 
Ja wiem, że jest teraz rozchwytywany, bo pełno recenzji na blogach i wiem, że z kuponem kosztuje tylko 15 zł :) ale to nie powód żeby zaraz wszystkie zabrać z półek. 

Nie kupujcie, bo ja chcę go wypróbować :) 


 
Zdjęcie ze strony sklep.eris.pl/pharmaceris/